Bez tego ciężko byłoby im prawdopodobnie funkcjonować do końca roku.

– Dodatkowe pieniądze przeznaczymy po prostu na wypłaty dla pracowników – mówi Andrzej Pogudz, dyrektor ZDK.

Zamojski Dom Kultury dostaje roczną dotację z miasta w wysokości ponad 1,1 mln zł. Instytucja zatrudnia kilkudziesięciu pracowników na 30 etatach (niektóre z nich są cząstkowe). Jednak ZDK musi wegetować. Dlaczego?

– Aby przyciągnąć ludzi na przedsięwzięcie kulturalne, potrzebne są gwiazdy – mówi dyrektor Pogudz. – Tak to dzisiaj jest. Na to potrzebne są jednak pieniądze. Nam ich stale brakuje. Ale tylko tak ZDK mogłoby zarobić. Jednak na naszą sytuację wpłynęło wiele czynników.

ZDK miał być przebudowany. Niestety ok. 14 mln zł unijnej dotacji na ten cel przepadło. Dlaczego? Urzędnicy nie dopełnili formalności. Dokumenty złożono dzień po terminie. Nie dopięto też spraw własnościowych (ZDK stoi na dawnym cmentarzu żydowskim, dlatego Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP nie zgadzał się na jego „profanację”).

Jednak pracownicy ZDK przygotowywali się na remonty. Umowy wypowiedziano kilku najemcom.

– W budynku ZDK było np. mieszkanie, a jego lokatorzy opłacali regularnie czynsz – tłumaczy dyrektor. – To się skończyło. Straciliśmy na tym.

Ponadto ZDK wynajmował pomieszczenia w Bramie Szczebrzeskiej. Tam podczas remontów miały przenieść się niektóre pracownie placówki. To także spaliło na panewce.

– Ale to nadal tylko część przyczyn – mówi dyrektor. – Mieszkańcy Zamościa niechętnie korzystają z wielu propozycji kulturalnych. To kwestia podejścia. Musimy nad tym popracować…

Nie tylko ZDK dostał dodatkowe pieniądze. Książnica Zamojska otrzymała wsparcie w wysokości 74,7 tys. zł, Biuro Wystaw Artystycznych – Galeria Zamojska dostało dokładnie 20 tys. zł, a Muzeum Zamojskie ok. 25,3 tys. zł.

Coś w tym wszystkim nie gra… Dlaczego? Wynajęta przez magistrat firma „Hektor” przedstawiła w ub. roku miejską strategie kulturalną. Przygotowano ją na podstawie ankiet.

Wyszło świetnie. Według nich zamojskie BWA… nie odwiedziło rok wcześniej tylko ok. 3 proc Zamościan, ponad 21 proc, zajrzało do tej instytucji od 7 do 10 razy, a ponad 17 proc, było tam więcej niż 10 razy!

Progi Muzeum Zamojskiego ominęło 3 proc. mieszkańców miasta, a Orkiestry Symfonicznej 11 proc.

„Hektor” zbadał też oczekiwania zamościan. Uczestnictwa w wydarzeniach kulturalnych domagało się 80 proc. z nich, na wystawy chce chodzić 43 proc., a tylko 6 proc. woli oglądać… seriale.

– Próba była reprezentatywna – zapewniał Stanisław Lis, prezes „Hektora”.

Jeśli to prawda, zamościanie doznali ostatnio prawdziwego „tąpnięcie” kulturalnych zapotrzebowań. I muszą za to dopłacać.